Nie lada gratką są kryminały retro, dzięki nim mamy możliwość z perspektywy dwudziestego pierwszego wieku przyjrzeć się życiu ludzi na przykład w początkach minionego stulecia. Kryminały retro mają jednak tę wadę, że pisane są przez twórców współczesnych i tak naprawdę my, czytelnicy, polegamy na wyobraźni autora oraz jego uprzedniemu przygotowaniu do pracy nad daną książką. Także jeszcze większą gratką, jeśli chodzi o przyjrzenie się faktycznym realiom minionych epok, są powieści napisane w owych epokach. Tak się składa, że polska powieść kryminalna, wbrew temu, co się sądzi, zaczęła swoją karierę już w okresie przedwojennym. Pierwszy polski kryminał datowany jest bowiem na rok 1925.
Autorem pierwszego polskiego kryminału jest Aleksander Błażejowski, a kryminał, który napisał nosi tytuł „Czerwony Błazen” i jak wskazuje napis na okładce, był zakazany w czasach PRL-u. Być może dlatego nie istnieje w ogólnej świadomości czytelniczej. Tytułowy Czerwony Błazen to nikomu nie znany, nie zdradzający swojej tożsamości, artysta z warszawskiego kabaretu. Charakteryzuje się ciętym językiem, humorem oraz tym, że nie przepuszcza żadnej politycznej czy biznesowej personie, jeśli tylko dowie się o jej lub jego przekrętach. Czerwony Błazen ma więc wrogów. Dlatego tak nie łatwo dociec, kto go zamordował w jego garderobie. Ba! Tak naprawdę nie łatwo również dociec, czy martwe ciało to faktycznie Czerwony Błazen – nikt przecież nie wie, kim jest – czy mordercą jest ów kabareciarz, a ciało należy do jego ofiary.
Zagadka jest więc już na początku zadzierzgnięta, można by rzec, dość misternie. Są również śledczy, którzy prowadzą sprawę. Trzeba przyznać, że niezbyt się do niej przykładają, chcąc, jak najszybciej znaleźć sprawcę. Tym samym kryminał staje się również opowieścią o niefrasobliwości policji i chodzeniu na skróty w śledztwie. Na szczęście jest też sędzia, który ma głowę na karku i nie idzie po najmniejszej linii oporu. Przygląda się detalom, bada niuanse i wreszcie wraz z nim dochodzimy do zaskakującego zakończenia. Zaskakującego, bo autor postarał się również o sprawne mylenie tropów, wysuwanie podejrzeń w kierunku wielu bohaterów. Kryminał więc, mimo że stary, na końcu zaskakuje.
Powieść ma też innych bohaterów. Z pewnością bohaterką jest Warszawa, jej przedwojenny klimat ujęty jest nie tylko w opisie, ale też języku bohaterów ludzkich. Zaglądamy też za kulisy życia ówczesnych, zwłaszcza tych bogatszych, mieszkańców. Małżeństwa zawierane bez miłości, za to w celu powiększenia majątku, liczne romanse, te skryte i te jawnie prowadzone, oto obyczajowość przedwojenna chciałoby się powiedzieć. Trzeba jednak pamiętać również o tym, że jest to kryminał, więc zagląda w ciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy, na pewno nie należy więc po lekturze w kwestii obyczajowości wysuwać pochopnych i jednoznacznych wniosków. „Czerwony Błazen” to krótka książeczka, zaledwie stu sześćdziesięciu stronicowa. Ale dostarczająca emocji zarówno czytelnikowi lubującemu się w zagadkach kryminalnych, jak i temu, który ciekawy jest obrazu Polski przedwojennej. Polecam!